OPHELIA

Prasqual: Ophelia. Prapremiera
Opera w jednym akcie, siedmiu scenach do libretta kompozytora

premiera: 26 lutego 2011 
kierownictwo muzyczne: Mieczysław Nowakowski
reżyseria: Monika Dobrowlańska 
scenografia, kostiumy: Petra Korink  
projekcje: Matthias Fitz
ruch sceniczny: Iwona Pasińska
reżyseria świateł: Marek Rydian

OBSADA
Ofelia Natalia Puczniewska
Laertes Tomasz Raczkiewicz
Hamlet  Tomasz Mazur


Ofelia jest próbą nowego zdefiniowania teatru muzycznego, liryczną operą kameralną rozpisaną na troje śpiewaków, 15 instrumentalistów i dźwięki elektroniczne. Początek opery jest nietypowy: to śmierć całej trójki bohaterów – Ofelii, Hamleta i Laertesa, czyli moment dramatyczny, w którym zostawia nas Szekspir kończąc Hamleta. Co możliwe jest jeszcze po tej śmierci? Nowa historia, „drugie życie” trójki bohaterów, będące treścią Ofelii, jest parafrazą Opowieści o trojgu zakochanych z Księgi Tysiąca i Jednej Nocy. W Ofelii brak jednak „wydarzeń” bądź też: są bardzo subtelne i tylko w obszarze emocji; cała akcja rozgrywa się wyłącznie w głowach bohaterów. Ale i wektory uczuć rozłożone są w inny sposób: Ofelia kocha Hamleta, Hamlet kocha Laertesa, Laertes kocha Ofelię. Trzy rodzaje miłości, z których żadna nie zostanie odwzajemniona. Ten brak wzajemności prowadzi wszystkie postacie – jak i w Opowieści o trojgu zakochanych – do śmierci. Z tym, że dla szekspirowskich bohaterów jest to już druga śmierć.
A zatem: w cyklu życia, między śmiercią a śmiercią, zostają rzuceni na scenę, by obnażyć swoje uczucia, wyśpiewać trzy dramaty nieodwzajemnionej miłości. I umrzeć. Nie spektakularnie, dramatycznie, po prostu zasnąć, roztopić się w muzyce ostatniej sceny: kołysance śmierci,  monologu Ofelii, którym usypia Laertesa, Hamleta, a na końcu samą siebie. Instrumenty milkną, pozostaje zimna elektronika – rytm trzech zamierających serc. Jak na początku. Cykl się zamknął.

Dlaczego zatem, choć historia z Bliskiego Wschodu, bohaterzy szekspirowscy? Bo mówią głównie tekstem Hamleta, często włożonym w inne usta, w inny kontekst (choć pojawiają się aluzje do tekstów Audena, Cortazara, Ungarettiego). Bo możliwa i interesująca jest taka sytuacja dramatyczna. Bo wreszcie fascynuje mnie od długiego czasu postać Ofelii i jej bierny obłęd. Chciałbym dać jej możliwość wyjścia na pierwszy plan, przed mężczyzn, którym musiała się zawsze podporządkowywać. Wciąż będąc niewolnicą swoich uczuć (jak Hamlet jest „niewolnikiem swego urodzenia”), to ona jednak grać będzie główną rolę, to ona zdecyduje, kiedy uśpi wszystkich do śmierci.

W Ofelii posługuję się wypracowaną w Niemczech techniką Klanggestalt. Materiał muzyczny, oparty na jednej linii melodycznej, przez jej podział na cztery odcinki daje „pola harmoniczne” poddawane transpozycjom, odwróceniom i daleko idącym przetworzeniom. Te pola harmoniczne są podstawą kształtowania procesów czasowo-formalnych i przenikających się kontrapunktów. Elektronika w niewielu miejscach styka się z warstwą instrumentalną. Czysto elektroniczne są uwertura i zakończenie. W przebiegu opery dźwięki elektroniczne pełnią funkcję interludiów między scenami, stając się ich muzyczno-emocjonalnym komentarzem.

Prasqual

foto Katarzyna Zalewska