ECHNATON
Transowy Egipt
W repertuarze łódzkiej sceny nie brakuje wspaniałych dzieł twórców minionego (tak, tak) stulecia. Publiczność może wybierać spośród wielu tytułów, m. in. "Dialogów karmelitanek", ,,Króla Edypa", "Bolera" czy "Echnatona". W tym tygodniu szczególnie zaprasza-my na tę właśnie operę, skomponowaną przez znakomitego amerykańskiego twórcę - Philipa Glassa. Jej polska prapremiera zrealizowana przez łódzki Teatr Wielki to inscenizacja na miarę XXI wieku. Henryk Baranowski dzieło inscenizuje doskonale, z imponującym ładunkiem intelektualnym i zapierającymi dech efektami wizualnymi. Jego "Echnaton" jest wspaniałą projekcją inteligenta poszukującego podniet i nieznanych doznań w świecie, który już dziś nie istnieje. W kompozycji Glassa pobrzmiewają echa niezwykłych rytmów mogących kojarzyć się z Egiptem sprzed trzech tysięcy lat. Muzyka, za sprawą niezliczonych repetycji, często staje się transowa, obsesyjna. Wykonawcy tego trudnego dla nich utworu spisują się wyśmienicie, popisując się - jak Katarzyna Nowak, Monika Cichocka czy Tomasz Raczkiewicz - wokalną akrobatyką i imponującą kondycją fizyczną. Zachwycają także pięknie rozwiązane sceny baletowe (wspaniałe plastycznie i poetyckie), co jest zasługą inwencji Iliany Alvarado. Rewelacyjnie prezentuje się chór, doskonale brzmi prowadzona wręcz porywająco przez Tadeusza Kozłowskiego orkiestra. Obraz zaś jaki wykreowali twórcy na łódzkiej scenie, całe dzieło wyniósł do epoki futurystycznej, zachwycającej estetyki. W Stanach Zjednoczonych "Echnatona" uznano za operę kultową. Łódzkie przedstawienie spełnia wszelkie wymogi, by uznać je za wybitne.
Dziennik Łódzki - Wiadomości Dnia nr 44, 21-02-2001
Zobaczyć muzykę
Wszystkie zapowiedzi się sprawdziły. Spektakl zrobiony jest po mistrzowsku, a zdania publiczności są podzielone.
Orkiestrze i dyrygentowi -Tadeuszowi Kozłowskiemu, należą się gratulacje za to, że udało im się przygotować ważną, jeśli nie najważniejszą w tym dziele, a do tego trudną kondycyjnie partię. Na następnych przedstawieniach podobnie jak na premierze nie zawiodą na pewno soliści wokaliści i soliści tancerze. Dobrze i mocno współbrzmi tercet trzech bohaterów: Zenona Kowalskiego (Horemhab), Piotra Micińskiego (Ai) oraz Tomasza Madeja (Arcykapłan Amona). Podwójnym "strzałem w dziesiątkę" jest obsadzenie w partii majestatycznej Królowej Teje Katarzyny Nowak-Stańczyk, a w roli jej tańczącego sobowtóra nieprzeciętnie ekspresyjnej Edyty Wasłowskiej. A jeden z najbardziej elektryzujących epizodów II aktu wykreowali w miłosnej scenie główni bohaterowie - Echnaton i Nefretete. O jej niezwykłości zadecydował kunszt wokalny solistów - Tomasza Raczkiewicza (solista Opery Poznańskiej występujący w Łodzi gościnnie) i Moniki Cichockiej, która okazała się wymarzoną Nefretete. Wspólnie ze swoimi sobowtórami - tancerzami (Krzysztofem Zawadzkim i Moniką Maciejewską), wsparci niezwykłą scenografią, tworzą odrealniony zmysłowy duet-kwartet. To jeden z wielu w tym spektaklu odważnych kroków opery w XXI wiek.
"Zobaczyć muzykę"
Aleksandra Bęben
Gazeta Łódzka nr 132, 07-06-2000
Teatr Wielki jest naprawdę wielki!
Polską prapremierą opery Philipa Glassa pt. "Echnaton" łódzki Teatr Wielki awansował do grona najdoskonalszych scen europejskich, realizujących sztukę w - jak dziś można przypuszczać - stylistyce XXI wieku. Henryk Baranowski dzieło amerykańskiego twórcy inscenizuje doskonale, z imponującym ładunkiem intelektualnym i zapierającymi dech efektami wizualnymi. Jego "Echnaton" jest wspaniałą projekcją inteligenta poszukującego podniet i nieznanych doznań w świecie, który już dziś nie istnieje, a którego - niestety - nie potrafimy odwzorować nawet w rzeczywistości wirtualnej. I także o tym traktuje przedstawienie. Muzyka, za sprawą niezliczonych repetycji, często staje się transowa, obsesyjna: np. w scenie ataku (akt II) Królowa Teje dwukreślne "a" śpiewa sto siedemdziesiąt osiem razy. Tak zapewniała Katarzyna Nowak, doskonała odtwórczyni tej partii. Śpiewaczka popisała się wokalną akrobatyką i imponującą kondycją fizyczną. Nie ustępował jej Tomasz Raczkiewicz, rewelacyjnie śpiewający partię tytułowego bohatera. W tej samej scenie jednocześnie podziwialiśmy jego mocny, szlachetnie wibrujący kontratenor i znakomite brzmienie głosu w stricte tenorowej tesyturze. W duecie Echnatona z Nefretete zdumiewała niskim rejestrem głosu Monika Cichocka, "przechodząca" z lekkością do wysokich rejestrów. Wybornie w niewielkich partiach zaprezentowali się również Zenon Kowalski (Horemhab), Piotr Miciński (Al) i Tomasz Madej (Arcykapłan Amona). Nad całością zza pulpitu dyrygenckiego panował porywająco prowadzący spektakl Tadeusz Kozłowski. Jemu, i wprost fantastycznie grającej orkiestrze, zawdzięczaliśmy niespotykane emocje zawarte w strukturze partytury. Obraz zaś (scenografia: reżyser i Piotr Szmitke, kostiumy Barbara Plewińska), jaki wykreowali twórcy na łódzkiej scenie, całe dzieło wyniósł do epoki futurystycznej, zachwycającej estetyki. "Echnaton" to obok "Dialogów karmelitanek", drugie przedstawienie Teatru Wielkiego, dokumentujące światowe zmiany w pojmowaniu widowiska operowego. To także spektakl, po obejrzeniu którego nie ma wątpliwości, że teatr ten jest wielki nie tylko z nazwy.
"Teatr Wielki jest naprawdę wielki!"
Michał Lenarciński
Wiadomości Dnia nr 119, 22-05-2000
Opera znów młoda
Niektórzy wyszli po II akcie, inni owacjami na stojąco przyjęli nową propozycję Teatru Wielkiego w Łodzi - polską prapremierę opery Philipa Glassa "Echnaton". Reakcje - tak jak przewidywał reżyser widowiska Henryk Baranowski - były skrajne. I bardzo dobrze, bo spektakl wymaga ustosunkowania się do zupełnie nowej jakości estetycznej. Wrażenie nierozerwalnej niemal jedności trójki głównych bohaterów - Echnatona, Nefretete i Teje to przede wszystkim wynik trafnej obsady wokalnej. Partia młodego władcy, o nieokreślonej orientacji seksualnej wykonywana jest przez rzadki, bardzo wysoki męski głos - kontratenor. Śpiewający gościnnie Tomasz Raczkiewicz umiejętnie nakreślił portret nadwrażliwego młodzieńca i jego symbiotycznego związku z żoną i matką. Na kilkanaście minut przykuł uwagę poruszającym hymnem do Atona. Bardzo blisko Echnatona - psychologicznie i rejestrem głosu - przebiega partia Nefretete. Monika Cichocka - sopran, zaprezentowała tym razem bardzo rozległą skalę swojego głosu schodząc - bez szkody dla barwy - w niskie rejony altowe. Przepiękna scena miłosna Echnatona i Nefretete w II akcie to, dzięki temu zabiegowi, czyste partnerstwo i zespolenie. Dominację wieku i poświadczenia Teje, matki faraona przekazuje wysoki rejestr sopranu Katarzyny Nowak-Stańczyk. W tym sezonie to chyba najbardziej udana kreacja tej śpiewaczki. Ciekawie wypadły trzy męskie postacie przedstawicieli starego porządku: Horemhaba (Zenon Kowalski), Ai (Piotr Miciński), arcykapłana Amona (Tomasz Madej). Ogromne uznanie należy się chórom i małemu wokalnemu zespołowi Sześciu Córek - bez zarzutu przekazane skomplikowane przebiegi rytmiczne i silny ładunek emocji. Paradoksalnie jednak to wcale nie treść śpiewanych fragmentów chóralnych czy solowych staje się przekaźnikiem rozwoju akcji, ale szereg niezwykle pięknych i wymownych obrazów. Starannie przemyślane od strony reżyserskiej, scenograficznej (Henryk Baranowski, Piotr Szmitke), kostiumowej (Barbara Plewińska) i choreograficznej (Iliana Alvarado) stwarzają język tak uniwersalny, że nie są nawet konieczne tłumaczenia staroegipskich tekstów. Historia Echnatona, Nefretete, Teje znajduje swoje odbicie w sugestywnie interpretowanych partiach tanecznych Krzysztofa Zawadzkiego, Moniki Maciejewskiej i Edyty Wasłowskiej. Niektórym scenom zespołowym przydałoby się nieco więcej precyzji, ale ta pojawi się wraz z kolejnymi przedstawieniami. Powodem wielu oczarowań jest świetna, nowoczesna scenografia. Zmienia się wraz z echnatonowską rewolucją i nowymi kanonami w sztuce, odwołującymi się do natury, urody ogrodów, wreszcie przenosi widza w smutne, zaśmiecone krajobrazy współczesności. Zostaje tęsknota za światem marzyciela Echnatona. I poczucie świeżego powiewu w operze.
"Opera znów młoda"
Elżbieta Stępnik
Dziennik Łódzki nr 118, 22-05-2000
Herbatka u faraona
Po pierwszym akcie brawa były takie, jakie powinny być dopiero w finale. "Echnaton" to coś zaskakującego, odmiennego od operowych standardów. Spotęgowana systemem nagłośnień muzyka i zarys monumentalnej scenerii robią wrażenie. Po operach "Einstein na plaży" i "Satyagraha czyli siła prawdy" (o Gandhim) trzecią część tryptyku Philipa Glassa jest opowieść o faraonie-rewolucjoniście burzącym porządek religijny, dający ludziom prawo do szczęścia. Kompozytor, sławny minimalista - już klasyk wśród nowatorów, przez jednych uważany za mistrza, przez innych za szarlatana - jak zwykle bawi się powtarzalnością dźwięków stawiając przed orkiestrą zadania karkołomne. Początkowo zdaje się wręcz, że to poprawność komputera a nie precyzja instrumentalistów. Orkiestrze pod batutą Tadeusza Kozłowskiego trzeba pogratulować sprawności i wytrzymałości. Wręcz perfekcyjnie oddane zostały wszelkie komplikacje rytmiczne, przed którymi stanęły chóry przygotowane przez niezawodnego Marka Jaszczaka. Bardzo dobrze zaprezentowali się soliści. Echnaton śpiewa tak rzadkim kontratenorem. Wyśmienity był Tomasz Raczkiewicz (z opery poznańskiej). Jego 13-minutowy Hymn do Atona wykonywany z wysoka ponad sceną nabiera szczególnej mocy. Wyraziście głosowo i aktorsko zaznaczyła swoją obecność urodziwa Monika Cichocka występująca jako Nefretete, żona Echnatona. Przekonującą królową Teje, jego matką wciąż obecną w życiu faraona była Katarzyna Nowak-Stańczyk. Ta trójka solistów miała swoje odpowiedniki baletowe. Echnatona tańczył utalentowany Krzysztof Zawadzki, Nefretete - Monika Maciejewska. Ale o porządku zdarzeń decydowała tańcząca Teje - Edyta Wasłowska. To jej majestatyczna postawa, sylwetka, gest w znacznej mierze zaświadczały o klimacie scenicznych zdarzeń. "Echnaton" to rzadka okazja skonfrontowania wyobrażeń o muzyce współczesnej z operową sceną. Dobrze, że Teatrowi Wielkiemu starczyło odwagi na przedstawienie kultowego Glassa.
"Herbatka u faraona"
Renata Sas
Express Ilustrowany 22-05-2000
ECHNATON – opera kultowa
Pod koniec sezonu Teatr Wielki zaproponował nam przeżycie artystyczne odmienne od operowych standardów – przedstawienie Echnaton Philipa Glassa. Łódzka inscenizacja Echnatona jest dziesiątą realizacją na świecie, a pierwszą w tej części Europy. Stanowiła więc ogromne wyzwanie dla twórców i wykonawców i wymagała, także od odbiorców spektaklu, ustosunkowania się do zupełnie nowej jakości estetycznej. Inscenizacja z nowatorską warstwą muzyczną, łącząca świat opery i pop kultury, może zainteresować nie tylko miłośników operowej klasyki z wielkimi ariami (są tutaj takie), ale i zwolenników nastrojów dyskoteki – modern. Byłyśmy zachwycone sprawnością i wytrzymałością orkiestry, prowadzonej przez Tadeusza Kozłowskiego, który swoją trzydziestą trzecią premierą w łódzkim TW jeszcze raz udowodnił mistrzostwo batuty. W wędrówce po starożytnym świecie towarzyszy widzom współczesny Narrator – Pisarz (w tej roli aktor Teatru Jaracza Dariusz Siatkowski). Teksty libretta – dekrety, listy, fragmenty poematów i ksiąg pochodzą z czasów XVIII dynastii faraonów, a autorem jednego z nich – Hymnu do Atona – najwspanialszego zabytku literatury tego czasu – jest sam Echnaton. Zachowane często we fragmentach nie zostały “uzupełnione” przez autorów libretta. Pojawiają się niczym eksponaty muzealne, z których musimy odczytać prawdziwą historię. Trafna obsada wokalna to wielki atut tego przedstawienia. Partia Echnatona wykonywana jest przez kontratenora. Zaśpiewał ją znakomicie solista Opery Poznańskiej – Tomasz Raczkiewicz. Przekonująco nakreślił portret nadwrażliwego młodzieńca i władcy marzyciela. Duże wrażenie zrobił zaśpiewanym (z wysoka ponad sceną) 13-minutowym, przepięknym muzycznie Hymnem do Atona. Legenderną Nefretete była urodziwa Monika Cichocka. Artystka stworzyła kolejną, po sukcesie w Dialogach Karmelitanek, interesującą kreację i zaskoczyła bardzo rozległą skalą głosu, schodząc – bez szkody dla barwy – w niskie rejestry altowe. Dzięki temu piękna scena miłosna Echnatona i Nefretete w II akcie nabiera szczególnego wyrazu partnerstwa i zespolenia. Przekonującą Królową Teje była Katarzyna Nowak-Stańczyk. Wysoki rejestr jej sopranu i charakterystyczna barwa głosu bardzo pasowały do roli zaborczej matki faraona, pozostającej w niemal symbiotycznym związku z synem. Ciekawie zaprezentowali się także jako przedstawiciele starego porządku: Zenon Kowalski (Horemhab – dowódca wojsk i przyszły faraon), Piotr Miciński (Ai – ojciec Nefretete) i Tomasz Madej (Arcykapłan Amona). Widowisko to było dla nas bardzo intrygującym przeżyciem artystycznym, pozwalającym skonfrontować nasze wyobrażenie o muzyce współczesnej z operową sceną. Jako wielbicielki opery dziewiętnastowiecznej z pewną rezerwą odnosimy się do dzieł współczesnych. Tym razem jednak pozostajemy pod dużym wrażeniem tej poruszającej muzycznie i wizualnie, nowocześnie przedstawionej opowieści ze świata starożytnych bogów i władców wciąż tajemniczego i frapującego nas Egiptu.
Dorota i Monika Pulik
http://trubadur.pl/archiwum-trubadura/biul-16/echnaton